Kasza gryczana z cieciorką, batatem i szpinakiem

Lubię niestandardowe połączenia i eksperymenty, z których może wyjść coś, co pozostanie w naszym menu na stałe. Rzadko korzystam z książek kucharskich, najczęściej po prostu wchodzę do kuchni i gotuję z tego, co akurat mam w szafkach. Kaszę czy różnego rodzaju strączki mam w niej zawsze. Te drugie zarówno w postaci suchej, jak i puszkowanej lub słoikach, wtedy ratują mnie w awaryjnych sytuacjach. Miałam ochotę na bataty i kupiłam ładny świeży szpinak w swoim warzywniaku. To wszystko połączyłam w całość. Wyszedł smaczny obiad, który można zjeść także na zimno. 

Składniki na 4 porcje:

270g kaszy gryczanej niepalonej

500g batatów

400g świeżego szpinaku

200g suchej ciecierzycy (lub 2 puszki)

1 cebula

3 ząbki czosnku

2 łyżki oleju

1 łyżeczka przyprawy cajun (lub jeżeli nie masz wymieszaj ze sobą ¾  łyżeczki słodkiej papryki w proszku, ¼ łyżeczki ostrej papryki, odrobina soli i pieprzu)

Sól

Pieprz

Przygotowanie:

1. Cieciorkę namoczyć w zimnej wodzie przez 8-10h. Odlać i przepłukać.  Zalać wodą – trzy razy więcej niż jest cieciorki i gotować do miękkości ok. 60-90 minut. Nie należy jej solić w trakcie gotowania, a dopiero na koniec. Jeżeli używasz cieciorki z puszki/słoika to pomiń ten krok.
2. Kaszę gryczaną ugotować w osolonej wodzie wg instrukcji na opakowaniu (u mnie 15 minut) w proporcji  1:2 - 2 razy więcej wody niż kaszy (na 1,5 szklanki kaszy 3 szklanki gorącej wody). Następnie odstawić pod przykryciem na kolejne 10 minut, by kasza wchłonęła całą wodę.
3. Bataty obrać i pokroić w grubą kostkę. Polać 1 łyżką oleju i mieszanką przyprawy cajun. Wymieszać. Piec 25 minut w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni.
4. Cebulę i czosnek posiekać. Zeszklić na pozostałej ilości oleju (1 łyżka). Dodać pokrojony na drobniejsze kawałki szpinak (jeżeli używasz baby, nie musisz go już kroić, ja kupiłam w warzywniaku spore liście). Smażyć aż zmniejszy objętość. Posolić i popieprzyć do smaku. Do szpinaku dodać, ugotowaną kaszę, upieczone bataty i ugotowana odcedzoną cieciorkę.

Smacznego,

Anulla