Bedąc w Niemczech nie mogłam nie zwrócić uwagi na ich aspekt kulinarny. Na moim celowniku oprócz słynnego currywursta był przede wszystkim flammkuchen. Danie na tyle mi zasmakowało, że postanowiłam wrócić do tamtych smaków w zaciszu własnego domu.
Zanim jednak przejdę do przepisu chcę Wam wspomnieć, że flammkuchen to typowo alzackie danie na cieście chlebowym.W jego składzie celowo nie ma drożdzy. Oryginalnie potrawa jest na cienkim cieście, które w trakcie pieczenia staje się chrupkie. Klasycznie wypełnione jest farszem ze śmietany, pociętego w paski boczku i surowej cebuli. W samych Niemczech flammkuchen występuje w różnych wariacjach smakowych. Dzisiaj prezentuję Wam najbardziej podstawową, która to właśnie urzekła mnie smakiem.
Inspiracja: kulinarna mekka
Inspiracja: kulinarna mekka
Ciasto (na 2 placki takie jak na zdjęciu):
2 łyżki oliwy z oliwek
Ok. 250 ml wody
1 łyżeczka soli
Nadzienie:
300 g crème fraîche lub wymieszane ze sobą gęsta śmietana
kremowa 36% i gęsta śmietana 18% (np. z Piątnicy)
3 cebule
250g wędzonego boczku
Sól do smaku
Pieprz do smaku
Przygotowanie:
- Piekarnik nagrzać do 250 stopni. Jeżeli macie kamień do pieczenia pizzy włóżcie go do piekarnika, a następnie nastawcie piekarnik.
- Do miski dodać mąkę i sól. Wymieszać suche składniki. Następnie dodać oliwę i powoli wodę. Ugniatać tak długo aż ciasto będzie gładkie i elastyczne (jeżeli ciasto będzie się rozpadało, dodać odrobinę więcej wody, jeżeli będzie klejące – mąki).
- Ciasto uformować na kształt kuli, przykryć ściereczką i odłożyć na pół godziny, żeby „odpoczęło“.
- W tym czasie cebulę pokroić w piórka, boczek w paski a, crème fraîche doprawić solą i pieprzem.
- Ciasto przekroić na pół i rozwałkować na bardzo cienkie placki. Posmarować crème fraîche, rozłożyć równomiernie cebulę i boczek. Przełożyć na rozgrzany w piekarniku kamień, piec ok. 10 minut. Brzegi powinny być złote. Czynność powtórzyć z drugą częścią ciasta. Ps. Ciasto jest dość cienkie i ciężko umieszcza się na kamieniu, więc uważajcie, aby się nie poparzyć. Ja rozwałkowałam ciasto na papierze do pieczenia i je zsunęłam na kamień by było to łatwiejsze.
- Jeżeli pieczecie na blaszce, wyłożyć ją papierem do pieczenia teraz należy na niej ułożyć placek, posmarować crème fraîche, dodać cebulę i boczek, a następnie wsunąć blachę do piekarnika na środkową szynę i piec na złoty kolor.
Smacznego,
Anulla
wow ciekawe i musi być dobre :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że apetycznie wygląda. Ciekawa jestem smaku tego pysznie wyglądającego dania :)
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńZajadałabym :)
OdpowiedzUsuńpyszności:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe danie. Troszkę znam niemiecką kuchnię, ale spotykam się z nim po raz pierwszy. Wygląda naprawdę apetycznie. Chciałabym spróbować. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńLubię to połączenie. Pyszne! Zapraszam serdecznie do akcji 12 potraw na świąteczny stół :)
OdpowiedzUsuńEEeee fajnie to wygląda Ania.
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo lubię regionalne potrawy :)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe danie :) świetnie wygląda i zapewne ma ciekawy smak :)
OdpowiedzUsuńNa pierwszy rzut oka myślałam, że to pizza, a tu proszę. Dla mnie nowość. Z chęcią spróbuję, bo uwielbiam odkrywać smaki z innych krajów :)
OdpowiedzUsuńJak wiesz, bardzo lubię wszelkie nowości, więc przepis koniecznie do wypróbowania:)
OdpowiedzUsuńNigdy oczywiście nie jadłyśmy ale prezentuje się mega pysznie :D
OdpowiedzUsuńPyszny pomysł bardzo mi się spodobał. Apetycznie wygląda. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie znam kuchni niemieckiej nic a nic. Ciekawe danie :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam, ale smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńLubię takie regionalne potrawy. Bardzo fajnie wygląda.
OdpowiedzUsuńNiemieckie smaki - coś dla mnie:-)
OdpowiedzUsuńnie jadłam ale wygląda bardzo apetycznie :D
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda Aniu :)
OdpowiedzUsuńNie znam, muszę kiedyś wypróbować przepis :-)
OdpowiedzUsuńA wiesz ze nigdy o tym daniu nie słyszałam? Byłam w Niemczech kilka razy i chyba mi umknęło jakos. Podoba mi sie i mysle ze smak tez jest fajny! Warte zrobienia!
OdpowiedzUsuńWg mnie kuchnia niemiecka jest nam mało znana, a golonki i currywursty (a i o tym nie każdy wie) trochę przyćmiewają inne dania naszych sąsiadów. Jadąc tam, najpierw przygotowywałam się, co warto spróbować, na flammkuchen trafiłam przypadkiem na jakimś blogu podróżniczym, ale postawiłam sobie za cel spróbowania. Wtedy dowiedziałam się, że w zależności od regionu są różne jego wersje, a i restauracje potrafią poszaleć z dodatkami. Moja wersja jest najbardziej klasyczna. Jako ciekawostka - flammkuchen sprzedają nawet w niemieckich marketach, tak jak u nas pizze, a przynajmniej w niemieckim Realu.
UsuńO mniam, nie znam tego dania, ale musi być pyszne:)
OdpowiedzUsuńAle pysznosci:) moje smaki...
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe i pysznie wygląda
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała jak smakuje :))
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńMniam pyszności, ja też bardzo lubię taką zapiekankę :-)
OdpowiedzUsuńTo ciasto wygląda obłędnie :D
OdpowiedzUsuńCoś ciekawego i smacznego.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł, przyda się na najbliższe tygodnie do urozmaicenia menu. :)
OdpowiedzUsuńJeden z fajniejszych wynalazków niemieckiej kuchni :-)
OdpowiedzUsuńMusi smakować przepysznie :)
OdpowiedzUsuń