W tamtym roku pisałam Wam skąd wziął się pomysł na
blogowanie, natomiast w tym skupię się już na tym, co osiągnęłam, bo blog
to nie tylko to, co widzicie w postaci postów, lecz także to, co jest za
kulisami. To nie tylko otchłanie mojej kuchni, lecz sfera w około niej i normalne życie, które na co dzień prowadzę,
zabierające najwięcej czasu. I choć wielokrotnie sobie mówię, że nie
będę miała postowych zaległości, to czasami jest to fizycznie niemożliwe.
Jednak mimo to blog daje mi swoją przestrzeń, w której mogę się rozwijać „po godzinach”.
W końcu tylko człowiek z pasji jest w stanie urządzić nocne gotowanie i mieć
satysfakcję z łączonych ze sobą składników, które dadzą efekt końcowy (czasami nie do przewidzenia).
Po długim wstępie, przechodząc do sedna, chciałabym Wam powiedzieć ile dał
mi ten kolejny rok. Zmienił mnie nie tylko prywatnie, ale i trochę kulinarnie.
Przede wszystkim zaczęłam więcej piec za sprawą mojego nowego nabytku – robota kuchennego,
który towarzyszy mi przy każdym wyrabianiu ciasta. Od teraz bułeczki piekę z
wielką chęcią. Natomiast niezmiennie
moim ulubionym przepisem pozostaje tarta. W tym roku także stworzyłam kilka
nowych przepisów na nie (co możecie zobaczyć w zakładce ciasta). Chętniej też eksperymentuję z mięsami. Eksperyment to
czasami moje drugie imię. W szczególności, że zaczęłam odrobinę łączyć je z
owocami. Dawniej nie byłam chętna na tego typu związek.
Należy wspomnieć o kontakcie ze mną za pośrednictwem profilu
Fabryki na
Facebooku. Dziękuję za wszystkie „like it” i wzrastającą ciągle
liczbę fanów.
Nie mogę też zapomnieć o nowych znajomościach, w
szczególności jednej, która ciągle się rozwija! Blogerki kulinarne to nie tylko
rozmowy o gotowaniu, to także rozmowy o życiu. Dobrze poznać bratnią duszę z
własnych stron, o podobnych zainteresowaniach :)
Największym sukcesem chyba jednak jest dla mnie postęp (w stosunku do tamtego roku) w zdjęciach, które widzicie na blogi. Warsztaty z Kubą dały
mi bardzo wiele. Może do domowego studia mi daleko, lecz chętnie wcielam rady z
zajęć w życie. A skoro mowa o warsztatach to warto też wspomnieć o
współpracach, które nawiązałam. Z różnych propozycji, wybrałam te najbardziej
interesujące, które nie zaśmiecą bloga, a mogą być dla Was przydatne. Dla mnie najciekawszą był test kamienia do
pieczenia pizzy, który mnie intrygował, ale i którego się niepotrzebnie obawiałam.
A na koniec, dziękuję Wam Kochani, że ze mną jesteście. W
szczególności tym, którzy stale ze mną gotują i tym, którzy czynią ze mną swoje
pierwsze kroki w kuchni. Trzymam za Was kciuki! Jak więc widzicie drugi rok w
blogosferze był pełen różnych wrażeń, nie tylko tych kulinarnych. Był dla mnie
ciekawym doświadczeniem, które chce dalej zdobywać :)
Pozdrawiam,
Anulla