Ten tajemniczy wstęp wyjaśni Wam akcja Andźki, Pestki i
Delimammy – „Marchewką czy kijem?”. Ja odkryłam ją dzięki Andźce na blogu Cuda i Cudeńka. Zaproponowały one, nam
blogerom, przedstawienie sposobu na zatrzymanie tzw. motyli w brzuchu. Nasuwa
się więc pytanie: czy da się? Ja twierdzę, że tak! Bycie z kimś przez dłuższy
czas może spowodować popadnięcie w rutynę, jednak da się z nią walczyć i wcale nie chodzi o
ciągłe obdarowywanie się prezentami czy wychodzenie na miliardy randek. Dajmy
komuś nasze serce, to o wiele więcej znaczy.
Przy odpowiadaniu na pytanie jak zatrzymać motyle, zadałam
sobie drugie – co jest dla mnie w związku najważniejsze. Wg mnie podstawą, jego
silnym fundamentem jest rozmowa i zrozumienie drugiej osoby, która zawsze w
jakiś sposób będzie od nas odmienna. Mimo występowania drobnych konfliktów da
się je wtedy rozwiązać. Sukcesem moim zdaniem jest tutaj umiejętność dojścia do
kompromisu. To było kilka słów o tym, jak się nie pozabijać, a jak zatrzymać
motyle? Odpowiedz też jest wg mnie prosta. Zadaj sobie pytanie czy potrafisz
wytrzymać bez ukochanej osoby, tzn. wyobrazić sobie, że żyjesz bez niej. Jeżeli
odpowiesz nie, to znaczy, że ją kochasz i nie potrzebujecie miliarda dowodów
miłości. Zawsze będziecie starali się tak zorganizować czas, aby go dopasować
do swoich zajęć, by choć chwilę porozmawiać, jak spędziło się dzień. Wsparcie
uznacie za swoje drugie imię i nie straszne będą Wam gorsze dni
ukochanego/ukochanej, nawet jeżeli czasami Was zirytuje. Po prostu chcecie by
było Wam we dwoje najlepiej, nie innym. Wg mnie do podtrzymania motyli w
brzuchu wystarczą, więc te chwile
spędzone razem np. spacer po lesie w piękny słoneczny dzień, piknik za miastem.
Te momenty tylko dla Was, które można zawsze odrobinę urozmaicić. Spędzajmy
czas razem, ale i osobno. Dajmy sobie odpocząć, by potem móc się razem nacieszyć
swoją obecnością. Najgorsze, co może być to zamknąć się w jednym świecie/próżni.
To jest mój sposób na motyle w brzuchu i ostatnio wystarczyło mi właśnie
przyjście wiosny i długi spacer z moim A. po wspomnianym lesie, plus nasze
gadulstwo. Do teraz pamiętam, jak od
pierwszego naszego spotkania nie zamykała się nam buzia i jak lubiliśmy
wędrować oraz poznawać nowe miejsca. Tak nam zostało do dziś.
Skoro się już rozpisałam powinnam też wspomnieć dlaczego do
akcji dołączam właśnie taki przepis. Jest on prosty, ale jakże obrazujący dwie
nasze osobowości. Po pierwsze, oboje
jesteśmy fanami kuchni orientalnej, więc to miało być motywem przewodnim dania.
Po drugie Orient i Francja niewiele mają ze sobą wspólnego, a to z kolei ma
pokazać nasze różnice. Oboje mamy swoje upodobania, cechy i smaki, które są dla
nas indywidualne i je cenimy, a także
potrafimy dojść do kompromisu w danym przypadku - jak w tym daniu. Po trzecie,
kochamy eksperymenty i ta tarta to mój wymysł, choć mięso musiało być (ach Ci
mężczyźni!). Kuchnia po prostu nie może być dla nas nudna. Jako blogerka
kulinarna nie mogłam, więc sobie pozwolić, aby zabrakło przepisu, który
zobrazuje naszą miłość do dobrego jedzenia, ale i nas. Nie bez przyczyny
człowiek preferuje taki czy inny rodzaj kuchni. I to jest ta moja marchewka na
miłość – dobre jedzenie jako dodatek, rozmowa, wspólny czas i MY! Po kija na
razie nie sięgam:P
Składniki na 2 sztuki:
Opakowanie ciasta francuskiego (375g)
Mieszanka warzyw chińskich (400g)
3 łyżki sosu sojowego
0,5 łyżeczki imbiru
Sos chow mein (blue dragon) – saszetka 120g
10 dag sera żółtego
2 łyżki oleju
1 łyżeczka przyprawy do kuchni chińskiej Kamis
Przygotowanie:
- Kurczaka pokroić w kostkę, dodać sos sojowy i imbir. Wymieszać. Marynować ok. 20 minut w lodówce.
- Kurczaka usmażyć na odrobinie oleju, w trakcie dodać mrożone warzywa. Gdy puszczą wodę doprawić przyprawą do kuchni chińskiej. Smażyć do miękkości.
- Na koniec dodać sos, dusić chwilę, aby było ciepłe.
- Ciasto francuskie przekroić na pół. Każdy bok zwinąć do środka ok. 0,5cm (tak, aby powstała nam ramka). Na to wyłożyć chińskie nadzienie. Wierzch posypać startym serem żółtym.
- Piec na złoty kolor ok. 15-20 minut w 200 stopniach.
Smacznego,
Anulla
Ale pyszotka ;) Fajnie, że każdy z Was jest inny, ale mimo to miło spędzacie razem czas !
OdpowiedzUsuńKolejny swietny przepis,milego dnia
OdpowiedzUsuńAniu dziękuję za udział w naszej akcji!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dzielicie się z nami swoimi przemyśleniami i takimi fajnymi przepisami!
Zgadzam się z Tobą - kompromis jest podstawą, najfajniej jak ludzie potrafią się spotkać w połowie drogi.
Pozdrawiam!
Bardzo ciekwey przepis, kolejny do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńPs.Ale się rozpisałaś :)
a tak jakoś wyszło z tym rozpisaniem, jakoś wena mnie wzięła i akcja mi się bardzo podobała:)
UsuńZgadzam się z Tobą - rozmowa, kompromis i cieszenie się wspólnym czasem działają cuda:) A że jeszcze, przy okazji, można zjeść coś pysznego razem jest dodatkową wisienką na torcie;)
OdpowiedzUsuńBardzo piękne i mądre słowa:) Zgadzam się z nimi całkowicie:) W zasadzie będąc z kimś zawsze poniekąd idziemy na kompropmis podczas gotowania starając się, aby druga osoba też ze smakiem coś zjadła :)A co do tarty - przypomina mi wyglądem pizzę:) Ale połączenie składników (dodatki i przyprawy) tworzą bardzo udaną kompozycję:)
OdpowiedzUsuńbo to takie coś pomiędzy tarta a pizzą, ale bardziej jakoś mi w nazwie tarta pasowała:)
Usuńpysznie, bardzo lubię ciasto francuskie!:)
OdpowiedzUsuńhm ciekawa ta akcja :) a przepis w sam raz dla mnie!
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis:) lubię takie smaki i przepis na pewno wykorzystam:) pięknie się prezentuje i zapewne wyśmienicie smakuje:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńz takimi składnikami tarta zapowiada się wyśmienicie! nie wątpię, że zatrzyma te motylki :)
OdpowiedzUsuńPrzepis super :))Ciasto francuskie bardzo lubię z każdym dodatkiem :)
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo smakowicie :) a akcja bardzo interesująca! :)
OdpowiedzUsuńWygląda absolutnie przepysznie! Na pewno warte wypróbowania.
OdpowiedzUsuńSmakowicie :)
OdpowiedzUsuńbardzo mądre słowa
ja myślę sobie, że każdego dnia powinniśmy rozkochiwać w sobie tą drugą osobę i cieszyć się bliskością ,wzajemnością, zrozumieniem i pasjami. Najpiękniejszym prezentem jaki można otrzymać od ukochanej osoby to uśmiech i ciepło którym Nas obdarowuje :)
zgadzam się:) a to prawda - nie ma lepszego prezentu od uśmiechu drugiej osoby:)
UsuńUwielbiam ciasto francuskie a z takim nadzieniem jeszcze nie jadłam,chętnie się poczęstuję:)
OdpowiedzUsuńale ciekawe smaki :) zjadłabym :D
OdpowiedzUsuńCiasto francuskie pyszne, dodatki pyszne, super przepis !:)
OdpowiedzUsuńPyszne danie :) Uwielbiam łączenie skrajnych kuchni - zdarza mi się robić sajgonki w cieście francuskim ;)
OdpowiedzUsuńJa mam motyle w brzuchu ponad 8 lat :) aż wydaje mi się to śmieszne ale jestem zakochana jak nastolatka ciągle w tym samym facecie :)
ja mam podobnie ze swoim:) tylko staż 2x krótszy:)
UsuńHmmm zapowiada się smakowicie:)
OdpowiedzUsuńOdnośnie motyli w brzuchu, to mam kawał. Facet z 10cio letnim stażem małżeńskim: myślałem że to były motyle w brzuchu, a to była grochówka:)
Poproszę kawałeczek na kolację :)
OdpowiedzUsuńjej.. jeśli związek smakuje jak tarta to Wam zazdroszczę! Cudoo;)
OdpowiedzUsuńYhmmyyhm ja chcę :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze zastanawiam się nad postem do Akcji Kijem czy Marchewką, a twój przepis jest świetną "rozmową" pomiędzy dwoma biegunami kuchnią orientalną i francuską. A może to nie rozmowa a już romans?:))
OdpowiedzUsuńmoże i romans... :) a akcja świetna, pewnie coś ciekawego wykombinujesz:)
UsuńNa pewno smakuje wyśmienicie ;) I życzę takich motyli w brzuch na następnych 100 lat :)
OdpowiedzUsuńdziękuje!:) a tarta rzeczywiście była boska, lubię takie smaki:)
Usuńwow tarta pierwsza klasa, coś dla mnie zdecydowanie ;) daj kawałek ;)
OdpowiedzUsuńczęstuj się:) no i szybko się ją robi, co dla zalatanych będzie wielkim atutem:)
UsuńPrzeciwieństwa się przyciągają nawet na talerzu ;]
OdpowiedzUsuńBardzo zaskakujące połączenie:-)
OdpowiedzUsuńMoje oczy by jadły, ale z powodu choroby nie mogę (boli gardło). A Ty jeszcze pokazujesz takie pyszności :(
OdpowiedzUsuńbiedna:( wracaj nam szybko do zdrowia!:) ale pocieszę, że ja bardzo często tracę głos, czego nie znoszę:(
UsuńWłaśnie wróciłam niedawno od mamy z małej uroczej wioski na, której się wychowałam i wspaniale się tam odpoczywa. Ale brak internetu i mojej kuchni sprawił że zatęskniłam za domem (mama preferuje inną kuchnie niż ja. Więc chętnie bym coś tak dobrego spróbowała muszę jutro wypróbować, bo nie mam pomysłu na obiad. Może na nowo zakocham się w moim mężu. W końcu 13 jest magiczna, a my będziemy obchodzić niedługo 13 rocznicę ślubu.
OdpowiedzUsuńczęsto jest tak, że matka preferuje inne jedzenie niż córka, u mnie jest często podobnie, choć na szczęście mama jest otwarta by próbować. A tartę bardzo polecam:) Tylko pogratulować długiego stażu razem:)
Usuńbardzo mądrze napisane:) a przepis świetny:) ja z moim też mamy mnóstwo wspólnych tematów i upodobań (kuchnia i smaki to jedno z nich:)), ale mamy też różnice, które świetnie nas uzupełniają :) nie wyobrażam sobie kogoś innego obok:)
OdpowiedzUsuńi to jest właśnie najważniejsze, gdy nie wyobrażamy sobie innej osoby:)
Usuńkrok po kroku i pyszny efekt - to lubię
OdpowiedzUsuńNiecodzienny dość przepis. Składniki łączą, dzielą... jednak najważniejsze, że smakują obu połówkom :)
OdpowiedzUsuńkolejne rewelacyjne danie w twoim wykonaniu:) wygląda bardzo apetycznie:) chętnie by się je skosztowało:)
OdpowiedzUsuńFajnie i mądrze napisane, a taką tartę zjadłabym ze smakiem :)
OdpowiedzUsuńo, moje smaki!
OdpowiedzUsuńsuper interpretacja tematu ;) i fajnie opisałaś sposób zatrzymania motyli w brzuchu. Również uważam rozmowę za bardzo ważną, czasem nawet mój D. ma dość, bo jestem straaaaszną gadułą. ;) hehe... Ja do calego tematu dodałabym jeszcze,że w związku z dłuższym stażem warto postawić na jakość spędzanego czasu, a nie na ilość. Bo lepiej się widzieć ciutkę mniej, za to bardziej efektywnie, tak by poświecić drugiej połówce 100% uwagi bez tekstu "Kochanie, wiesz ja muszę zrobić jeszcze cośtam".
OdpowiedzUsuńto prawda!:) lepiej mniej, a bardziej intensywnie i żeby coś to wnosiło, poza tym każde może też mieć własne życie i czas dla siebie. My akurat tutaj zachowujemy równowagę, ale zgadzam się z tym spostrzeżeniem:) A gadułą też jestem z natury:D
Usuń