To jedno z tych dań, które zna każdy i każdy robi na swój
sposób. Nie wiem czemu, ale rzadko ją
przygotowuję, a gdy już to robię to jest oprawiona całym ceremoniałem
wyczekiwania. Gości przeważnie u mnie w okresie zimowym, gdyż wtedy mamy
najmniej świeżych owoców i warzywa. Ponadto, moja fasolka zawsze występuje w
akompaniamencie kiełbasy, pomidorów i sporej ilości majeranku. Chyba nie muszę Wam tego dania zachwalać,
albo ktoś je lubi albo nie.
Składniki na 2
spore porcje:
300g fasoli Jaś
20 dag kiełbasy dobrej jakości
1 nieduża cebula
2 małe ząbki czosnku
1-2 liście laurowe
2 ziarna ziela angielskiego
2 łyżki koncentratu pomidorowego lub pół puszki pomidorów
i łyżeczka koncentratu
Sól
Pieprz
Majeranek
Łyżka oleju
Przygotowanie:
- Fasolę zalać wodą w naczyniu, odstawić na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Gotować do miękkości w osolonej wodzie ok. 40 minut, dolewając wody jeżeli jej ubywa.
- Następnie kiełbasę i cebulę pokroić w kostkę, a czosnek posiekać. Przesmażyć na odrobinie oleju. Popieprzyć. Dodać koncentrat pomidorowy lub pomidory z puszki i koncentrat w mniejszej ilości – w tym drugim przypadku dusić chwilę do rozpadnięcia pomidorów. W przypadku stosowania samego koncentratu rozcieńczyć go paroma łyżkami wody. Dodać ziele angielskie i liście laurowe. Na koniec dodajemy odcedzoną fasolę. Wszystkie składniki połączyć ze sobą chwilę podgrzewając. Robię w ten sposób, aby ominąć efekt zasmażki. Podawać ze świeżym pieczywem.
Anulla
Bardzo lubię, ale nie umiem niestety zrobić idealnej. Zawsze wychodzi mi z jakimś "ale" :(
OdpowiedzUsuńja tez szukam ideału niektórych dan;) więc i ty z czasem pewnie swój odkryjesz;)
Usuńkonkretne danie :)
OdpowiedzUsuńja też ją uwielbiam:D i tak jak ty, przygotowuję rzadko i zawsze zimą:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię! Dawno nie robiłam , też nie wiem czemu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam fasolkę, ale twoja jakoś gesta wyszła.
OdpowiedzUsuńJa robie w lekkim sosiku.
ja lubię taką gęstą, bez zasmażki, z pomidorami:)
UsuńFasolka niestety nie w moim guście, ale wygląda naprawdę przepysznie :)
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam!!!!
OdpowiedzUsuńja właśnie należę do tych, którzy tej fasolki się nie chwycą-od lat próbuję i nic! :(
OdpowiedzUsuńale kiełbasa w zupie wygląda apetycznie! ;)
Uwielbiam!!! to moje comfort food, zimową pora lubię dodać nieco ostrej papryki aby rozgrzewała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
ostrej papryce mówię stanowcze tak!:)
Usuńja od czasu do czasu muszę ją mieć:)
OdpowiedzUsuńDawno nie gotowałam, a może zamoczę dziś fasole i jutro będzie jak znalazł -pyszny obiadek :)
OdpowiedzUsuńwygląda na prawdę przepysznie :)
OdpowiedzUsuńwww.izabielaa.blogspot.com
Uwielbiam fasolkę...dawno nie robiłam, dobrze że przypomniałaś:))
OdpowiedzUsuńJa akurat jestem tym typem, który nie lubi fasolki od pierwszego jej spróbowania :)
OdpowiedzUsuńPees. Widzę dużą poprawę jakości zdjęć - na plus :)
nie wszystko musimy lubić, ja też wielu rzeczy nie trawię:)
Usuńa co do zdjęć - dziękuję:) nawet takie beztalencie w zakresie fotografii jak ja może robić postępy:P najgorsze to to światło sztuczne, a niestety najczęściej o tej porze muszę przy nim fotografować:(
pycha... uwielbiam!
OdpowiedzUsuńjej... smak dziecinstwa!
OdpowiedzUsuńLubię, oj lubię i to bardzo! Zwłaszcza "chrupiącą" kiełbaskę w tym sosie pomidorowym. Niestety fasolki po bretońsku jeść od pewnego czasu nie mogę. Wszystkie składniki oddzielnie mi nie szkodzą, jednak ich połączenie powoduje u mnie okropny ból brzucha :( A szkoda, kiedyś się nią zajadałam z chlebkiem.
OdpowiedzUsuńU nas też dawno fasolki nie było - trzeba nadrobić to niedopatrzenie :)
OdpowiedzUsuńJa dość często robię fasolkę, ale biorę fasolę z puszki bo tak jest szybciej, może mniej smaczniej ale .....
OdpowiedzUsuńCzasami można iść na łatwiznę:)
każdy z nas czasami idzie łatwiznę, szczególnie gdy czas tak szybko pędzi:)
Usuńu mnie też była grana ;)
OdpowiedzUsuńDuża ilość majeranku u mnie również obowiązkowa! oj chyba dawno nie byłam, bo widzę piękne zmiany u Ciebie na stronie - super :)
OdpowiedzUsuńtak, trochę zmian jest:)
UsuńJa bardzo lubię, a jeszcze bardziej chleb maczany w sosiku po fasolce
OdpowiedzUsuńLubimy, lubimy :-) Twoja wyglada smakowicie :-)
OdpowiedzUsuńJa lubię, nawet niedawno jadłam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię fasolkę po bretońsku, jakoś szczególnie jak jest bardziej zimno :)
OdpowiedzUsuńMoja fasolka po bretońsku jest gęstą zupą, a u ciebie widzę inną opcję:)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, robiąc fasolkę raczej jej nie jem, bo średnio ją lubię, ale zanim dodam koncentrat pomidorowy odkłada sobie w oddzielny garnek część, robię grzanki i mam przepyszną i lekką zupę fasolową:)
każdy patent dobry, ja gdy mama robi szczawiową której nie znoszę, robię sobie koperkową:D
UsuńJestem za fasolką. Wczoraj pałaszowałam ze smakiem i ten chleb w sosie tak to moje klimaty.
OdpowiedzUsuńUwielbiam fasolkę po bretońsku. Tylko moja ma jeszcze płynną zupę, a u Ciebie widzę na zdjęciach, że nie ma. Jadam z chlebem lub bułką.
OdpowiedzUsuńja wolę taką gęstą, więc sobie pokombinowałam:)
UsuńJa nie mam swojego sposoby, więc chętnie zaadoptuję twój ;)
OdpowiedzUsuńKlasyka, uwielbiam fasolkę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, mogłabym jeść przynajmniej raz w tygodniu ;)
OdpowiedzUsuń