Tym przepisem otwieram nowy
cykl na blogu LunchBox. Ostatnie rozmowy z różnymi osobami uświadomiły
mi, że to co dla mnie wydaje się prostym i banalnym połączeniem, nie dla
każdego takim właśnie jest. Stąd będę starała się zamieszczać również te
banalne w moim mniemaniu przepisy, gdyż często istotną rolę odgrywa pomysł na
połączenie pewnych składników. Wiem, że chętnie wtedy z nich korzystacie.
Przy okazji tych rozmów
powstał pomysł na nowy cykl. Lunchbox do pracy to ostatnio dość modny temat,
jednak wielu z nas brakuje inspiracji. Często słyszę: „ciągle jem to samo”, a
wystarczy tak niewiele by urozmaicić swoje posiłki. Może moje przepisy, a
raczej pomysły przypadną Wam do gustu. Na pierwszy ogień startujemy z makaronem
chow mein, który możecie kupić podczas azjatyckich tygodni w dyskontach. Jego
wielkim plusem jest to, że nie musimy go gotować, więc przygotowanie posiłku
znacznie się skraca. Ostatecznie, gdy
będziecie mieli problem z jego kupnem możecie go zastąpić makaronem nitki (choć
wiadomo to już nie jest to samo).
Ps. Jeżeli jest coś, co chcielibyście zobaczyć na blogu czy w nowym cyklu to dawajcie śmiało znać. Wystarczy komentarz, e-mail czy informacja na Facebooku :)
Ps. Jeżeli jest coś, co chcielibyście zobaczyć na blogu czy w nowym cyklu to dawajcie śmiało znać. Wystarczy komentarz, e-mail czy informacja na Facebooku :)